niedziela, 1 czerwca 2014

Chapter 12-th

                                                     Nazajutrz rano
-Liam..Liam...Liam! - budzę chłopaka.
-Hm? - jęczy.
-Wstawaj, do szkoły idziemy. Poniedziałek!
-Co?
-Nie marudź tylko wstawaj..
Dziwne.. Ja jestem na nogach od 6:25 A.M., a on ledwo się wznosi przed 7 rano.. Ale cóż, trzeba się przyzwyczajać. Wniosek? Liam lubi sobie pospać przed szkołą.
Pakuję kanapki do swojej szkolnej torby, a dla bruneta przyrządzam bułkę z serem. Pani Payne mówiła, że to jego ulubione danie śniadaniowe, więc czemu by nie przygotować?
Siadam przy stole i zaraz na dół schodzi zaspany Liam.
Włosy ma rozwiane, oczy przymrużone.
Nie wyspał się, choć jest 5 po siódmej.
O tej porze ja zawsze wychodziłam na przystanek. Choć miałam dłuższą drogę.
Brunet bierze chleb z szynką i pomidorem z talerza stojącego na stole jadalnym.
Szybko pochłania posiłek i idzie się ubierać. 30 minut po siódmej opuszczamy dom i kierujemy się ku przystanku autobusowym.
Gdy jesteśmy na miejscu, towarzysza zaczepiają przyjaciele. Pytają o różne duperele, m.in. czemu nie był tyle w szkole itp.
Gdy zegarek wskazuje 7:45 a.m., bus zbiera nas z postoju.
Droga jest krótsza, bo 5 minut.
Wchodząc do szkoły zostaję sama. Liama porywają przyjaciele, a ja znów bez nikogo. Nie udało mi się porwać Amy, ponieważ prawdopodobnie jest na uczniowskiej wymianie. Tyle mnie ominęło..
-Jones, Jones! - dobiegło mnie wołanie.. To Liam. I czemu po nazwisku?
-Coś się stało? - pytam.
-Dziś wychodzę z chłopakami, więc możesz mnie spodziewać później. Nie czekajcie z obiadem. - mówi i odchodzi.
Zaczyna się.. Sądziłam, że z powrotem do tych idiotów Payne zacznie znów się szlajać. Nie wie, z kim zadziera.
Cóż, nie może wiecznie w domu leżeć. Należy mu się wyjście.. Choć mógłby mnie - jako jego dziewczynę - również wziąć. Życie.
Pierwsza jest najgorsza lekcja świata. Wychowanie fizyczne. Nienawidzę tego przedmiotu. Od tego się wszystko zaczęło.
-Gdzie Stewart? - pytam Edwarda, gdy wchodzimy do sali gimnastycznej.
-Zwolnili go.
-Czemu?
-Takie tam wybryki..
Woohoo! Nie będzie tego jełopa! Ale kim jest ta dziewczyna? Wygląda mi na jakieś 20 lat, a uczy nas - 17 latków w-fu... Coś tutaj nie halo. Nie znam jej, mogłam chodzić wtedy do szkoły.
-10 kółek dookoła sali. - oo, ktoś tutaj ma wymagania.
10 kółek.. A nasza "sala" to ogromna hala, więc nikomu nie będzie się chciało biegać.
-Najpierw jest rozgrzewka.. - mówię.
-Ah, ja uczę przedmiotu nie ty, lalcia. - kurde co? Jakie słowa. Chyba jest gorsza niż Stewart, choć u niego nie możnabyło zwolnień od rodziców, więcej, niż 2 razy na 2 tygodnie.
-Nie biegam. - mówi Eliza.
-Twój problem. - odpowiada nauczycielka. O ile można ją tak nazwać.
Menda.
Drugi i trzeci to angielski. W sumie okej było. Poza testem. Dostałam C, choć zasługiwałam na B-.. Ale nie będę się sprzeciwiać nauczycielce. Choć tylko ona jedna sprawdzi 19 sprawdzianów w 2 godziny lekcyjne.
Czwarta poniedziałkowa godzina jest tzw.okienkiem. Robimy co chcemy, choć nie za głośno.
Odizolować się od ludzi.
-Rocky! - woła Payne.
-Co? - mówię
-Jednak na noc wychodzę. - mówi nieco zakłopotany.
-Nie ma sprawy. - wzruszam ramionami.
-Na pewno nie będzie ci to przeszkadzać? - pyta.
-Nie, oczywiście nie będę się martwić co robi mój chłopak.
-Kochana jesteś.
W co ja się wpakowałam?
Piąta godzina spędzona w szkole to jedna z najlepszych. Mianowicie chemia. Nie było pracy domowej, robiliśmy notatki przed sprawdzianem. I tak dostanę piątkę, więc nie trzeba się stresować.
I wreszcie 6. Zajęcia z francuskiego.
Pani Benson jest na zwolnieniu, więc 2 godziny tego języka zostały odpuszczone i poszliśmy do domu.
Ja oczywiście przyszłam w towarzystwie Liama, wracam sama. Sierota.
Wchodzę do mojego tymczasowego mieszkania i od progu wita mnie woń zupy pomidorowej. Mniam.
Krążą plotki, że mama Liama gotuje świetnie, więc...mam dziś raj serwowany na talerzu z ryżem.
-Dzień dobry ponownie. - mówię. W salonie zauważam Ruth.
-Witaj Rocky. - dziewczyna uśmiecha się.
-Gdzie zgubiłaś Liama? - pyta starza kobieta.
-A, właśnie. Powiedział, że nie wróci na noc. Idzie gdzieś z przyjaciółmi. - w gardle rośnie mi gula. Ciężko jest mówić o ignorancji chłopaka..swojego chłopaka. Najważniejsi przyjaciele, co tam dziewczyna, która była przy nim w potrzebie. Maszyna do gotowania, sprzątania i seksu.
-Oj.. - wymyka się z ust mamy chłopaka.
-Co jest? - pytam.
-Nic, nic. Po prostu...za dużo ryżu ugotowałam..no i..
Aha. Wykręt pierwsza klasa.
Kobieta podaje zupę, zjadam i idę odrobić zadania domowe. W sumie nie jest tego dużo. Tylko chemia i angielski. Ale nauka na chemię. Nie chcę odkładać tego na ostatni dzień, więc uczę się stopniowo.
-Nie przeszkadzam? - wchodzi Ruth.
-Właściwie to się uczę, ale skończę później, chodź. - odkładam notatki.
-Jest coś między tobą a Liamem?
-Tia. Jesteśmy razem.. Znaczy..chyba. A co?
-Nic.. Jesteś dziewczyną, z którą wytrzymał najdłużej.
-Co masz na myśli?
-Um, jak miał dziewczynę, zależało mu tylko na służeniu. Przynieś to, zrób tamto, wyrzuć sramto..
-Był inny. - mówię.
-On zawsze był, jest i będzie taki.. Nie chcę nic sugerować, nie kraczę, ale za miesiąc cię rzuci... Mówię prawdę, Raquelle.. - wychodzi.
Wracam do uczenia się. Zajmuje mi to popołudnie i pół wieczora. Gdy kończę idę po coś do jedzenia, włączam program telewizyjny. Około 11 w nocy kładę się spać. Budzę się nie w pustym łóżku. Liam łaskawie wrócił.
Wstaję bez słowa. Na komodzie leży jego blackberry. Przed chwilą przyszedł SMS.

OD: INDIANA: Było super! Kiedy to powtórzymy, tygrysie? Mam nadzieję, że Twoja dziewczyna będzie zadowolona w łóżku! :*

C..co? On..nie, nie mogę tak myśleć. Pewnie pomyłka. Ale nie.. Czytając inne SMS zmieniam zdanie. Nie jest to pomyłka. On z nią pisał.. On może mnie zdradzać..
Schodzę roztrzęsiona do kuchni. Opieram się o blat i sączę sok ze szklanki.
Kroczę do łazienki. Myję zęby, ubieram się.
Gdy już jestem gotowa zewnętrznie, wracam do pokoju po książki.
Na łóżku siedzi Liam i szuka telefonu.
-Tego szukasz? - macham mu sprzętem przed oczyma.
-Skąd masz mój telefon? - warczy.
-Właściwie to ci go oddaję. Po szkole mnie tu nie zobaczysz. Świnia.
-O co ci chodzi? - jest zdziwiony.
-Ty jesteś głupi czy tylko udajesz?
-To drugie. O co ci chodzi?
-SMS od nijakiej Indiany. Nie kojarzysz, 'tygrysku'? - prawie krzyczę.
-Ale...nie wiem, o czym mówisz! Telefon mi zabrali! - tłumaczy się.
-Mh, a wcześniejsze SMS'y też kto inny napisał? Weż, powiedz prawdę zanim będzie za późno. Kim ona jest?
-Dobra...Indiana to nasza nauczycielka od wf.
-Co?
-Indiana to nasza nauczycielka od wf.  - powtarza.
-Słyszałam! Co cię z nią łączy?
-Tylko jeden raz.. - mówi.
-Kiedy?! Wczoraj? Lub dziś rano?
-2 miesiące temu.
-To z jakiej paki wziął się SMS z wczoraj?
-Nie wiem! Naprawdę nie wiem!
-Daruj sobie. Wiem, ze ten "jeden raz" był wczoraj..
-Ale Rocky... - mówi. Wychodzę.
Co za... Nie mam słów, aby to określić. Jest podły. Ruth mówiła..mówiła, że dziewczyny były jego służącymi.. On to oszust. Nienawidzę go.
Wybiegam z domu Payne'ów. Nie chcę tutaj wracać. Dzwonię do Louisa. Kim jest? Mój kuzyn. Mieszka tutaj, w Wolverhampton. Ale na samym końcu miasta. Miałabym wstawać wcześniej do szkoły, ale przynajmniej nie czułabym tego bólu, jaki sprawia mi Payne.
Tomlinson ma przyjechać po mnie wpół do 5 po południu. Mam czas na jedzenie i pakowanie.
Po szkole, godzina 3.45 P.M.
Wracam ostatni raz do tego domu. Nie jem na razie, tylko idę do pokoju spakować torby. Przy okazji za pamięci piszę do mamy, że będę u Louisa od teraz do końca wakacji. Na szczęście niedługo nastąpią.
Gdy mam spakowane wszystko schodzę na dół i nakładam obiad.
Unikam Liama, jego wzroku.. Siedzi kilka metrów ode mnie..
Odnoszę talerz do zmywarki i aby zabić czas przeglądam gazetę. Punkt 5 do drzwi dzwoni Louis.
Podchodzę i je otwieram.
-Gotowa? - pyta z uśmiechem jak banan na twarzy.
-Czekaj, pójdę po walizki.
Biegnę do pokoju po torby i jak schodzę na dół, widzę byłego chłopaka kłócącego się z kuzynem.
-No to jedziemy. - Tommo klaszcze w dłonie i opuszczamy razem posesję Payne'ów.

__________

Hej! Skąd dziś rozdział? Dzień dziecka + wena = rozdział.
Dziwne. Matmy nienawidzę, a za jej pomocą tworzę :D
Szkoda, że było tylko 4 komentarze :c
Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej c:
+
Co sadzicie o nowym wyglądzie bloga? :)
Czekam na moje zamówienie o szablon :3
Kocham ! Xx

3 komentarze:

  1. Tylko czekałam aż pojawi się Louis <3

    Widać, że masz wenę :3 [dzień dziecka działa tak na wszystkich xdd]


    mam nadzieję na szybki next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie ^.^ Dawaj szybko next'a ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Pain to chyba najlepsze opowiadanie- do tej pory- jakie czytałam!
    Serio jest mega, a nie te wypociny, które mi wychodzą -.-
    Szybciutko zabieraj się za szczęśliwą 13 c:

    OdpowiedzUsuń